GABRIELA
Dziennik Gracza Gabriela
Sesja 1
Dowiedziałam się że jak krzyknę ekwipunek to otworzy się ekwipunek
Jak krzyknę *nie pamiętam zapisałam to sobie na kartce* to strzele z łuku
Szłam jak mi kazał głos a nie błądziłam po zamku jak debil
No i czekam aż się obudzę z tego snu
Koniec wpisu
[Została znaleziona kartka należąca do Gracza Gabriela]
"-nie było tak źle-uśmiechnęłam się do mężczyzny na przeciwko-Właściwie nawet mi się podobało-Oparła się luźno na krześle niemal leżąc
-Nic więcej mi nie powiesz? Ułożyłem tę rozgrywkę dla ciebie-uśmiechnął się, mistrz gry jak kazał się nazywać chwycił kubeczek z kawą i pociągnął potężnego łyka
-Wylądowałaś z w wariatką, rozpieszczonymi bachorami i dresem w śmiertelnej rozgrywce, nie wierzę że dla ciebie, człowiekowa skazanego na sukces nie było to... intrygujące. Jak myślisz co się dzieje pani policjant. Co czułaś gdy obudziłaś się w tej wierzy?-Zerwał się z miejsca przechadzając się po sali z białych kafli i dużym lustrem na rozpiętości całej ściany
-Aż tak cię to obchodzi?
-Ta gra od zawsze była wymyślona dla ciebie-Jego uśmiech malał-Ale nie tylko, więc nie myśl sobię że nie zawacham się ciebie usunąć, przecież wiesz do czego jestem zdolny
-Co czułam?! Nic to tylko sen, ojciec zawsze mi powtarzał że wszystko musi być racjonalne, Nie zwracała uwagi na resztę, bo co mnie obchodzom moje wymysły ?!
-Och naprawdę-stanął twarzą do lustra, wydawało mi się że w jego oczach dostrzegłam jakiś błysk jakby prześwietlił mnie na wylot-Nie okłamuj mnie pani policjant, nie mnie, powinnaś była o tym wiedzieć, nic nie czułaś!! Nic?! I ja mam uwierzyć, że od niechcenia chodziłaś z tym dziwakiem! Po tobie spodziewał bym się raczej wyżucenia jej wprost do morza
-Chyba.. było mi jej szkoda
-Szkoda, czekałem na rozrywkę, ale właściwie cieszy mnie, że wytrwaliście, zobaczymy jak dalej potoczy się wasza gra-Parsknęłam śmievgem
-Bardziej jej już nie pokarasz niż zrobiło jej to życie
-Co myślisz o reszcie?-Podbiegł jak opentany do stołu i wytrzeszczył oczy-Barwne zróżnicowane postacie, tak... tak.. Dobrze-Usiadł na przeciwko
-Opowiadaj! Opowiadaj! JUŻ!!!
-Nie ma o czym mówić, o wariatce mówiłam, a te dwie są dziwne, Anita jest w porządku ale nie mój typ jak coś. Wiesz co "mistrzu" podobała mi się twoja gra, przepiękna historia o Boskich debilach, ale chyba czas wracać do żywych, za chwilę powinnam się obudzić
-Och-Uśmiechnął się, w oczach znowu zatańczyły te dziwne iskierki-Myślę że nie chcesz nas opóścić
-wręcz przeciwnie-wstałam z krzesła
-wręcz przeciwnie-wstałam z krzesła
-Myślę że przestraszyłaś się śmierci, zobaczyłaś drugą stronę mostu i naglę dotarło do ciebię, że nie wszystko jest racjonalne
-Nie zupełnie mistrzu, po prostu chce już się obudzić, uniosłam wysoko krzesło nad głowę i żóciłam nim w lustro, pękło na tysiąc małych kawałków pokazując z tyłu zaskoczoną minę mistrza gry. Podbiegłam do lustra i chyciłam więkrzy kawałek rozcinając sobie rękę-Czas wrócić do żywych
Jednak ku mojemu zaskoczeniu nic się nie wydarzyło, lustro dalej było rozbite, w kawałkach widziałam odbicie mojej ręki i krwi toczącej się na podłogę
-Odwarzna inicjatywa pani policjant, ale nie można tak łatwo opóścić mojej rozgrywki, ona się kończy kiedy ja zechcę, więc... -usiadł znowu przy stole i wziął kolejny łyk kawy-... więc mówisz że nie wierzysz w realizm tej rozgrywki, ale czy naprawdę nadal tak jest pani policjant?
-Czy już mi wierzysz? - ale ja siedziałam przed pękniętym lustrem na skraju płaczu i nic mu nie odpowiedziałam
KONIEC