ANITA
Dziennik Gracza Anita
Sesja 1
W sumię piszę ten dziennik, bo jest przydatny do zdobywania punktów czy coś.
Idę sobie do szkoły, jakieś gówniarze biją kota, to wbijam im i biere tego kota. Sprałabym tych gówniarzy, ale znowu dostałam wezwanie do dyrektora, pewnie o byle gówno.
No to sobie idę, do gabinetu wchodzę; patrzę a tu wpada jakaś taka dziwna z białymi włosami w towarzystwie tej Gabrieli ze sportowego (spoko osoba w sumie) i mówi, że laptopa ktoś jej podpierdolił. Myślę o chuj, pewnie mnie oskarżą i wylecę, ale trudno. Poza tym wchodzi ten lachociąg Kamila oraz jej lizodup Andżela. Niczego nie mówię, bo i tak jestem w gównie po uszy, ale przynajmniej o kota nie miał nikt spiny.
Nagle randomowo jesteśmy wszystkie przeniesione do zamku, chuj wie po co i gdzie. Jakaś latająca meduza czy inne chore gówna zaczyna nam coś gadać. Ja tam to w dupie miałam, bo kot mi zaczął spierdalać a potem wyskoczył przez okno do morza. No smutno no.
Zaczęłyśmy zwiedzać zamek i trafiłam do tej gorszej grupy z Kamilą i jej przydupasem. W sumie niczego nie znalazłyśmy, oprócz jakiegoś munduru i książek. Mundur wojskowy wzięłam, bo w sumie lepsze to niż suknia (w ogóle stroje nam się zmieniły i miałam jakąś beżową ze średniowiecza czy co). Przy okazji uruchomiłam jakiś alarm, próbują otworzyć drzwi, ale jebać to, jestem w jakimś magicznym zamku z jakimś systemem w tym świecie. W lesie jakieś dziecko uciekało przed strażnikami czy innym oddziałem, który nas potem uśpił i zajebał na śmierć. Ale żyję i mam puszkę pomidorowej, więc nie jest źle. Poza tym jakoś ciężej się myśli, ale chuj.
No i jestem facetem. Nie wiem jak, ale tak.
Koniec wpisu